Ludzie jak chodzące roboty
Jak zahipnotyzowani
Jakby mieli jakiś program wgrany
Cudze słowa powtarzają jak swoje
Upierając się przy swoich teoriach
Nie zawsze kierując się dobrem
Tracą swoją tożsamość
Zatracają się w swoje ego
Paradoksy powstałe z niemocy
Cień powstający z ludzkiego żalu
W ciemności zapadająca uraza
Niepokoje szerzące się jak zaraza
Gdzie jest w tym wszystkim porządek?
Gdzie miłość wpisana w DNA?
Ludzkość karmiona nieszczęściami
Łaknąca emocji jak powietrza
Piętrząca się góra zła
Tu nie ma wygranych
Nie ma też przegranych
Wszyscy jesteśmy równi
Na tej pochyłej powierzchni
Czy to król, czy żebrak
Nie ma dwóch tych samych bytów
Są gorzkie przeżycia do przeżycia.
